10 odkryć życiowych po 10 latach prowadzenia firmy

10 odkryć życiowych po 10 latach prowadzenia firmy

Gdy 10 lat temu zakładałam swoją firmę miałam przed sobą jeden wielki znak zapytania. Co to będzie? Towarzyszył mi koktail emocji, gdzie strach mieszał się z nadzieją, a obawa z entuzjazmem i wizją wspaniałej przyszłości. Do tej pory byłam zwierzęciem korporacynym, a własna firma to przecież kompletnie inna bajka. Wiedziałam jednak dlaczego to robię. Wiedziałam jakie mam priorytety i wartości. WOLNOŚĆ ceniłam i cenię ponad wszystko i to było moim głównym motorem napędowym. Chciałam być niezależna i wolna. Dziś jestem w zupełnie innym miejscu niż byłam 10 lat temu. Czuję się znacznie lepiej, mam większą samoświadomość i jestem szczęśliwsza. Mam wrażenie, że te lata przedsiębiorczości dały mi więcej doświadczeń, odkryć i życiowych lekcji niż cały okres wcześniejszy. Dziś, równo po 10 latach od wprowadzenia wpisu do CEIDG, chciałabym podzielić się z Tobą swoimi osobistymi odkryciami mając nadzieję, że odnajdziesz w tym także część siebie. Są to raczej wnioski życiowe niż biznesowe, ale w życiu przedsiębiorcy jedno bardzo mocno wiąże się z drugim.

 

1. Nauczyłam się ufać. Głównie sobie;) Własna firma to jazda bez trzymanki. Rollercoaster. Rozumiem osoby, które pracują na etacie, gdyż dla nich najważniejsze jest poczucie bezpieczeństwa. Szanuję to. Jeśli jesteś przedsiębiorcą musisz się nauczyć żyć z brakiem poczucia bezpieczeństwa. Stopniowo jednak zaczynasz sobie ufać i wiesz, że sobie poradzisz. ZAWSZE. Skąd to wiesz? Bo jak życie przejedzie po Tobie walcem parę razy, a Ty się podniesiesz to wiesz, ze to jest możliwe. Bo jeśli stracisz 70% swoich oszczędności, a potem to odbudujesz z nawiązką to wiesz, że możesz. Bo jeśli ktoś Cię zdradzi i wystawi do wiatru, a Ty nadal jesteś w stanie zaufać to wiesz, że wszystko będzie dobrze.

Odnośnie inwestycji to teraz inwestuję głównie w siebie i pozytywne doświadczenia a nie w fundusze!;)))

 

2. Porażki kiedyś mnie przerażały. Dziś mnie motywują. W ogóle to słowo praktycznie zniknęło z mojego słownika. Wolę mówić o lekcjach i o doświadczeniach. Paradoksalnie na tych mniej przyjemnych nauczyłam się najwięcej. Prowadziłam przez te 10 lat kilka projektów biznesowych. Jedne z nich się udały, inne nie. Moje wymarzone wirtualne biuro podróży Iberotur niestety okazało się niepowodzeniem. Uwielbiam Hiszpanię i miałam zamiar zawojować świat wirtualnym biurem podróży z wycieczkami do Hiszpanii. Dwa lata pracy, inwestycji i włożonej energii. Iberotur generował przychody, ale nie takie,aby to wszystko się spinało. Musiałam podjąć trudną decyzję o zamknięciu tego projektu. Czy uważam to za czas stracony? Nie! Nigdy tak nawet nie pomyślałam. Po zamknięciu Iberoturu mogłam pójść dalej i realizować następne pomysły. Gdybym nie spróbowała zawsze by mnie męczyło? a co by było gdyby?? Jeśli chcesz coś robić – RÓB. To czy wypali czy nie to się okaże, ale skąd masz to wiedzieć, skoro nawet nie zacząłeś?

 

3. Kiedyś działałam głównie przez rozum. Dziś przez intuicję. Pomimo tego, ze rozum cały czas jest we mnie mocny to nauczyłam się podejmować decyzje sercem. Serio. Ufam mu. Jeśli nie mam odpowiedzi natychmiast – wsłuchuję się i czekam. A jeżeli decyzja zapadnie już w sercu wiem, że nie ma odwrotu. Wiem, że to dobra decyzja. Skąd wiem, że decyzja jest dobra? Bo czuję, że jest w 100% zgodna ze mną, nie łamie moich granic, odzwierciedla moje wartości. A co jeśli okaże się, że ta decyzja zaprowadziła w ślepą uliczkę? Jeśli tylko była ze mną zgodna i zapadła w sercu to nigdy nie żałuję. Uczę się, wyciągam lekcje i idę dalej bogatsza w wiedzę i nowe doświadczenia.

 

4. Kiedyś zastanawiałam się BYĆ czy MIEĆ? Na początku poszłąm w stronę „mieć”.  Potem przeżywałam chwile buntu i górę brała filozofia „BYĆ”. Dziś dążę do równowagi. Mieć, ale nie za wszelką cenę. Mieć, ale z rozsądkiem i przede wszystkim najpierw być, a potem mieć (jeśli kiedykolwiek mam dylemat). Bo pieniądze są w życiu ważne, ale nie najważniejsze. 

Staram się więc żyć wg powiedzenia:

|

„Za pieniądze można mieć zegarek, ale nie czas. Za pieniądze można mieć dom, ale nie ciepło rodzinne. Za pieniądze można mieć seks, ale nie miłość. Za pieniądze można mieć lekarstwa, ale nie zdrowie. Za pieniądze można mieć władzę, ale nie szacunek.”

Nie oznacza to jednak, że się nie cenię. Czas niedoceniania mam zdecydowanie za sobą. Cenię się wysoko, gdyż swój czas uważam za główny zasób, którym dysponuję (pieniądze można odzyskać, czasu już nie). Jeśli coś wymaga mojego osobistego wkładu pracy to to po prostu musi odpowiednio kosztować, ze względu na moje doświadczenie, know-how, a przede wszystkim  umiejętność rozwiązywania problemów (to słowa moich klientów, a nie moje ;)) Dziś staram się też jak najwięcej automatyzować. Zrobić coś raz i powielać. Kursy online sa tego doskonałym przykładem.

 

5. Kiedyś się bałam i mało robiłam. Dziś boję się i robię więcej. Kiedyś, aby z czymś wystartowac, musiałam mieć poukładane w głowie wszystkie elementy układanki. Dziś robię – uczę się – wyciągam wnioski – robię – uczę się – wyciągam wnioski.  I tak cały czas. Właśnie zaczynam mój nowy projekt „Pracownia Życia” (tak, to właśnie ten blog!) , który jest związany z tym, co mi w duszy gra, czyli ze zrównoważonym rozwojem osobistym i psychologią pozytywną. Startuję pomimo tego, że nie mam poukładanych wszystkich puzzli. Takie bardziej MVP niż gotowy produkt. Startuje z otwartością i nadzieją, a zmian i korekt dokonam w trakcie:) 

 

6. Kiedyś realizowalam cele. Stawiałam sobie cel i go osiągałam. Rezultat? Często czułam pustkę po osiagnięciu celu. Ok, zrobiłam, odhaczyłam. I co dalej? Następny cel! Jedziemy w tym koksem! I tak w kółko. Dziś szukam przyjemności w samej drodze, a nie w zrealizowaniu celu. Kiedyś myślałam, że to jest droga, która ma koniec, kres. Chciałam wymyśleć „patent” , który będzie działał „sam”. Dziś się z tego śmieję, bo wiem, że ta droga nie ma kresu. Przestałam dążyć do jednego punktu. Fascynuję się procesem. Jestem w drodze i cały czas szukam. Nowych sposobów, metod , technik. Pomysłów na siebie i na biznes.

 

7. Kiedyś nonszlancko podchodziłam o kwesti dbania o siebie. Dziś wzięłąm sobie do serce słowa Marka Skały, które usłyszałam kiedyś na szkoleniu”Dbaj o siebie, bo jak się popsujesz to gdzie będziesz mieszkał?” Codziennie dbam więc o ciało, umysł i duszę. Pytam się siebie: „Czego dziś potrzebujesz”?  Staram się wsłuchiwać w odpowiedź i za nią podążać. Dobrze się odżywiam (w 90% vege), staram się spać 9 godzin, gdyż tyle akurat mój organizm potrzebuje, medytuję codzienne, ćwiczę jogę, uprawiam sport (teraz głównie tenisa), karmię się pozytywnymi relacjami i myślami.

 

8. Kiedyś freestylowałam, dziś planuję. Każdy rok, kwartał, miesiąc, tydzień i dzień. Plan jest dla mnie jednak tylko po to, aby wprawić mnie w ruch, a nie wykonać go w 100%. Pomimo planowania jestem elastyczna i działam wg filozofii „total agile”. Zmieniam plany i adaptuję na bieżąco. Nie traktuje ich tak jak kiedyś jako wyrocznie, jednak przekonałam się też, że to co zapisane bardziej zobowiązuje. I więcej wtedy robię.

 

9. Jestem selektywna w stosunku do ludzi i relacji. Jesli nie ma chemii to nie mam dobrej relacji:) Dotyczy to absolutnie wszystkich: rodziny, znajomych, współpracowników i klientów. Odsuwam się więc od ludzi, od których czuję jakąkolwiek negatywność. Lgnę do osób, od których czuję dobre wibracje i które mają wobec mnie dobre intencje. Przebywam z ludźmi, którzy ciągną mnie w górę, a nie w dół. Ja staram się odwdzięczać tym samym:)

 

10. Nic nie MUSZĘ, ale wszystko MOGĘ. Kiedyś tego słuchałam i myślałam ?ale wyświechtany frazes?. Dziś się z tym identyfikuję. Wiem, że mogę prawie wszystko. Jednak czy chcę? Czy to jest warte? Czy chcę poświęcić czas, energię? Najpierw zadaje sobie te pytania. Dlatego coraz więcej odpuszczam. Staram się nie spinać. To wcale nie znaczy, że mi nie zależy, jednak desperacja (czyli strach) są bardzo złym doradcą. Ufam sobie, ludziom i światu. Nie pospieszam, nie poganiam. Wszystko ma swój czas.

6 komentarzy

  1. Marlena

    Pięknie napisane . Podpisuje się sama pod niektórymi myślami , spostrzeżeniami i refleksjami . Dużo wolności życzę i ciekawych dalszych doświadczeń . Napewno sporo czeka za rogiem . Ciekawa jestem co napiszesz za 10 lat . ,,ludzie zapominają co mówimy i co robimy , ale nie zapominają jak się z
    Nami czują?- moje motto .

    Odpowiedz
    • PracowniaZycia

      Marlenko dziękuję:) super fajnie, że masz podobnie.
      Piękne motto, podpisuję się obiema rękami:)

      Odpowiedz
  2. Wojtek

    Super wpis, trafne spostrzeżenia. Będę śledził ten blog, ale bardzie pasuje mi tu nazwa „Pozytywna Ewa”

    Odpowiedz
    • PracowniaZycia

      bardzo fajny nick, strasznie mi się podoba, dzięki!

      Odpowiedz
  3. Marzena

    Fajnie to ujęłaś. Życzę powodzenia. Ja teraz zaczynam prawie od zera i trochę mi poprawiłaś humor tym wpisem.

    Odpowiedz
    • PracowniaZycia

      Marzena, Zaczynanie od zera jest fascynujące. Ja też wiele razy zaczynałam i cały czas zaczynam od zera, gdyż każdy nowy projekt, wizja czy nowy pomysł jest nowym początkiem:) Trzeba obmyśleć założenia na start i ruszyć! Życzę Ci powodzenia i trzymam kciuki!

      Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *