Golden Hour to termin zaczerpnięty z fotografii. To pora tuż po wschodzie oraz tuż przed zachodem słońca kiedy jest charakterystyczne światło o złotym odcieniu. To miękkie światło sprawia, że jest to najlepszy czas do wykonywania zdjęć. Zdjęcia wykonane w golden hour mają w sobie pewien rodzaj magii i nieuchwytnego klimatu.
Dla mnie Golden Hour ma jednak jeszcze jeden wymiar. Od kilku lat praktykuję bowiem poranne rytuały, które nazywam właśnie Golden Hour. Kiedyś mój dzień zaczynałam od razu od gonitwy: myśli, zadań i obowiązków. Sprawdzałam co mam dziś na „to do liście” i zaczynałam działać. Bez refleksji, bez wyciszenia, bez zatrzymania. Byłam tak zadaniowa, że nie wyobrażałam sobie straty chociażby kilku minut na jakieś „pierdoły” (tak mi się wtedy wydawało;)
Dziś nie wyobrażam sobie początku dnia bez porannych rytuałów. Po pierwsze wprowadzają one harmonię i rytm do mojego życia. Po drugie sprawiają, że mogę wyeliminowac chaos i zacząć dzień w pełni świadomie. Po trzecie dodają mi pozytywnej energii i nastrajają dobrze na cały dzień.
Moje poranne rytuały
1. Picie ciepłej wody z cytryną
2. 5 rytuałów wiecznej młodości
3. Medytacja
4. Intencja
5. Zdrowe śniadanie
Picie ciepłej wody z cytryną
To absolutnie pierwsza rzecz jaką robię po wstaniu z łóżka. Po nocy organizm jest odwodniony i warto uzupełnić ten niedobór jak najszybciej. Ogólnie zbyt mało pijemy, więc ten rytuał pomoże nam zarówno w nawodnieniu jak i w oczyszczeniu organizmu z toksyn. Najlepsza jest ciepła przegotowana woda ze świeżym z sokiem z cytryny (dodaj tyle ile lubisz – ja dodaję ok ? cytryny na 1 szklankę). Taki napój działa jak prawdziwy prysznic dla naszego organizmu – wypłukuje z niego to co nagromadziło się w ciągu nocy pozostawiając nasz organizm świeżym i gotowym na kolejny dzień.
Ostatnio usłyszałam od koleżanki, iż musi zacząć dzień od kawy i papierosa ze względu na metabolizm. Metabolizm po prostu nie chce się uruchomić bez tego. Jeśli masz podobny problem wypróbuj ciepłą wodę z cytryną + lekkie ćwiczenia. Działa na metabolizm tak samo jak kawa, a jest dużo, dużo zdrowsze!
Poranne ćwiczenia dla ciała i ducha
Następnie wykonuję 5 rytuałów tybetańskich. Pomysł na te akurat ćwiczenia zrodził się kiedyś podczas terapii kręgosłupa. Masażystka, około 60-letnia sprawna kobieta, po prostu kazała mi kupić książkę „Źródło wiecznej młodości” Petera Keldera. Twierdziła, iż ćwiczenia te uzdrowiły ją i cały czas pomagają zachować sprawność ruchową, umysłową oraz podnieść wibracje i stan emocjonalny. Zaintrygowało mnie na tyle, że postanowiłam spróbować. Już wtedy ćwiczyłam jogę, ale nie była to codzienna, regularna praktyka.
Ćwiczenia rytuałów są bardzo podobne do jogi. Mają na celu odblokowanie energii w ciele i jej równomierny i harmonijny przepływ. W filozofii wschodu to właśnie energia (chi, prana) jest źródłem zdrowia oraz dobrego samopoczucia. Zbalansowany przepływ energii sprawia, iż cały nasz organizm (ciało, duch i umysł) funkcjonuje prawidłowo. Istotą ćwiczeń jest właśnie pobudzenie czakr, czyli 7 ośrodków energii w naszym ciele.
Rytuały wykonuję już od 7 lat. Codziennie. Robię przerwę tylko podczas choroby i gdy wyjątkowo słabo się czuję (wtedy lepiej jest zrezygnować z ćwiczeń). Mam wrażenie, że działają one na wielu poziomach (tak jak joga). Największy zysk to przede wszystkim doenergetyzowanie ciała, większa jasność umysłu, klarowność, zmniejszenie poziomu stresu i wyciszenie wewnętrzne. Tak więc z jednej strony dodają energii tam gdzie potrzeba, a z drugiej wyciszają i ograniczają chaos i gonitwę myśli.
Rytuały najlepiej jest wykonywać rano, zaraz po przebudzeniu, przed śniadaniem. Wykonanie pełnego zestawu ćwiczeń zajmuje ok. 10-20 minut (w zależności od liczby powtórzeń). Zaczynamy tylko od 2-3 powtórzeń każdego ćwiczenia. Powoli i stopniowo zwiększamy ilość powtórzeń do 7, 14 i 21.
Być może dla Ciebie lepszy będzie inny rodzaj ćwiczeń fizycznych. Niektórzy uwielbiają rano biegać, jeszcze inni wolą pójść na basen.Niezależnie od tego co to będzie pewien rodzaj aktywności fizycznej rozbudzi Twoje ciało i wprawi w dobry nastrój.
Medytacja
Najlepiej mi się medytuje właśnie rano. Choć czasem wymaga to sporej samodyscypliny. Mój organizm już wyrywa się do obowiązków, zajęć i odhaczania kolejnych pozycji na ?to do liście?, a ja wtedy mówię: OK, spokojnie, powoli, zdążymy:)
I siadam do medytacji.
O medytacji napiszę oddzielny wpis, gdyż jest to temat rzeka. Najczęściej jednak słysze pytanie? Jak zacząć?? Po usiądź i posiedź 5-10 minut (dla początkującego to i tak bardzo dużo). Spróbuj wyciszyć umysł. Pomyśl, iż jest on taflą wody. Umysł będzie i tak aktywny, ale nie przejmuj się i nie denerwuj. Siedź i obserwuj:)
Trudno Ci wytrzymać? Usiądź na 2 minuty. Kluczem jest regularność. I praktyka. Nie ma innych sposobów. Pamiętam jak pojechałam do ashramu w Indiach, gdzie medytowaliśmy przez 6-7 godzin dziennie. Wszyscy chcieliśmy poznać „sekret” medytacji. Tymczasem jedyną instrukcją, którą dostaliśmy to „Siedź i skup się na sercu”. Jak więc widzisz brak technik i instrukcji nie jest przeszkodą w medytacji.
Aktualnie mam kilka ulubionych technik medytacji.
Pierwsza z nich to obserwacja oddechu. Wdech – wydech. Wdech – wydech. Wdech – wydech. Każdy świadomy oddech przybliża mnie do siebie. Spróbuj, a zobaczysz o czym mówię.
Druga medytacja to obserwacja 3 poziomów: ciała, umysłu i emocji. Obserwuję siebie. Przyglądam się po kolei każdemu z 3 poziomów. Nie oceniam. Patrzę co się we mnie dzieje. Mega potężna praktyka duchowa. Sama obserwacja jest w stanie przenieść Cię w zupełnie inny wymiar Twojego świata wewnętrznego.
Trzecią moją ulubioną praktyką jest Medytacja Metta. Jest to medytacja otwartego serca. WIęcej o tym na czym polega metta i jak można ją praktykować przeczytasz we wpisie „Cudowna medytacja Metta”
Intencja
Po medytacji przychodzi czas na nakreślenie planu dnia i intencję. Kiedyś bardziej koncentrowałam się na planie. Miałam listę rzeczy do zrobienia, którą układałam według priorytetów. Dziś wolę intencję.
Myślę więc co chciałabym, aby się dziś zadziało?
Jakie kroki i ruchy wykonam?
Jakie działania będą zgodne z moją intencją?
Jak wyznaczyć intencję? Ja wyznaczam ją z serca. Teraz, kiedy bardziej ufam światu, ludziom i sobie pozwalam, aby intencja sama do mnie przyszła. Nie narzucam jej. Czasem się nie pojawia. Wtedy jej nie wymuszam. Być może pojawi się w trakcie dnia.
Aktualnie staram się bardziej wsłuchiwać w to co płynie z mojego wnętrza. Nie zawsze łatwo to usłyszeć, gdyż jest wiele dystraktorów i rozpraszaczy. Co inni od nas chcą? Jakie mamy zobowiązania? Co musimy zrobić w pracy? Jakie obowiązki na nas czekają? Wystarczy uświadomić sobie, że są to rzeczy, które przychodzą do nas z zewnątrz.
Dodajmy do nich też te z wewnątrz nas. Wiem, że łatwo się mówi, a ciężej robi. Doświadczam tego codziennie. Mój głos wewnętrzny swoje, a obowiązki swoje. Jednak wyruszenie w tę drogę i wyraźniejsze dostrzeganie swojej intencji powoli zaczyna dla nas pracować. Tak jak kropla drąży skałę. Czym częściej dostrzegam i uświadamiam sobie swoja intencję tym coraz więcej czasu żyję zgodnie z nią.
Zdrowe śniadanie
Moim piątym punktem poranka jest zdrowe śniadanie. Można zabrzmi to banalnie i nudno, ale tak – jem owsiankę. Nauczyłam się jednak tak ją przyrządzać, iż zawsze mi smakuje i nigdy mi się nie nudzi.
Oto przepis:
W garnku gotuję wodę i dodaję po łyżeczce siemienia lnianego i kaszy jaglanej. Po 2 minutach dorzucam płatki owsiane. Solę, dodaję cynamon i goździki. Czasem dodaję też kurkumę (jak mam ochotę). Następnie kroję pół jabłka w kosteczkę i dorzucam do owsianki. Następnie imbir – zawsze świeży, pokrojony w drobną kosteczkę (daj tyle ile lubisz). Kolejno do mojej owsianki wpadają jeszcze pestki słonecznika i pestki dyni. Po kilku minutach owsianka jest gotowa. Ale to nie koniec.
Posypuję ją bowiem mieszanką studencką (lub ulubioną mieszanką z orzechów) i uwaga – dodaję na wierzch świeże owoce. Sekretem jest to, że codziennie dodaję inne owoce (w lecie truskawki, maliny, borówki, brzoskwinie), teraz kiwi, ananasa, banany. Na końcu jeszcze łyżeczka miodu i Voila! Super pożywny i smaczny posiłek na początek dnia gotowy!
Całość moich porannych rytuałów zajmuje mi około godziny, a czasem nawet dłużej. Jest to jednak moja „Złota Godzina” bez której już nie wyobrażam sobie rozpoczęcia dnia.
A Ty jak zaczniesz jutro swój dzień?
0 komentarzy