Życie w ciągłym biegu i stresie, multitasking, kupowanie nieskończonej liczby rzeczy i jedzenie przypadkowego jedzenia to przekleństwo współczesności. Ja też kiedyś tak robiłam. Gnałam przez życie jak przez autostradę. Miałam klapki na oczach i interesowało mnie tylko to, aby mieć więcej, żyć szybciej i „nałapać” się życia tyle ile tylko się da…
Po latach intensywnego życia poczułam się jednak strasznie zmęczona i przytłoczona. Nie miałam na nic siły. Byłam przeładowana informacjami, rzeczami, pracą. Wszystkiego było po prostu za dużo. Za dużo jak dla mnie. Za dużo jak na moje potrzeby. Za dużo jak na układ nerwowy pojedyczego człowieka. Musiałam coś z tym zrobić. Zaczęłam więc redukować i odcinać. Odcinać się od tego pędzącego w zawrotnym tempie świata. Czy jest to łatwe? Wcale nie. Powiem szczerze, że jest to nadal jedno z większych wyzwań w zakresie mojego dobrostanu. Dlaczego? Bo jestem/byłam przyzwyczajona, aby żyć szybko. Teraz jednak czuję, że moje własne tempo jest wolniejsze niż tempo świata. Kiedyś chciałam dorównać światu. Ale kiedy tak się działo to gubiłam siebie. Od kiedy postanowiłam na pierwszym miejscu postawić siebie, świat musiał zejść na dalszy plan.
Powoli i naturalnie zaczęłam przechodzić na tryb „slow life”. Nie od razu i nie rewolucyjnie. U mnie był i cały czas jest to proces. Staram się ograniczać ilość informacji, pracy, ludzi, bodźców, jedzenia. I robić większość rzeczy wooolnooo. Taki mój osobisty „strajk włoski”. Zdecydowanie stawiam na JAKOŚĆ, a nie na ilość. Czuję, że to robi wielką różnicę w moim życiu. Dziś chciałabym zainteresować Cię filozofią i stylem życia „slow life”
Slow Life. Na czym polega życie w duchu slow i skąd się wzięło?
Wstajesz niewyspana i sprawdzasz media społecznościowe. Wypijasz w biegu kawę i pędzisz do pracy (lub aktualnie do komputera czyli home office;). Pracujesz bez wytchnienia, w dezorganizacji, zagryzając głód batonikiem. Na lunch zamawiasz pizzę i jesz ją przy komputerze, odpowiadając na maile. Po pracy kupujesz nowy ciuch z sieciówki, mimo że w ogóle go nie potrzebujesz. Całą rodziną zjadacie prędko odsmażane mrożone paluszki rybne – każde wpatrując się w ekran telefonu lub tabletu – i krzyczysz na dziecko, że czas odrobić lekcje. Sama siadasz do pracy (celowo bierzesz dużo nadgodzin, żeby nie myśleć o swoim życiu) przerywanej tępym scrollowaniem Facebooka. Wieczorem zasypiasz z nosem w telefonie.
Filozofia slow life sprzeciwia się takiemu życiu – w wiecznym pędzie, przepracowaniu, przebodźcowaniu i frustracji.
Slow life zaczęło się od slow food w 1986, kiedy znany włoski krytyk kulinarny, Carlo Pertini, oprotestował McDonalda i modę na niezdrowe fast foody. Za sprawą Pertini restauratorzy zaczęli ponownie tworzyć świeże potrawy z naturalnych i zdrowych składników. Później, w 1999 roku w Norwegii powstał Światowy Instytut Powolności. Do Polski slow life dotarło dopiero w XXI wieku, głównie za sprawą kolejnych publikacji na ten temat.
Slow life zachęca do życia bardziej świadomie, z uwagą na to, co dla Ciebie naprawdę ważne. Do kupowania zdrowego jedzenia i celebrowania posiłków. W duchu slow life są rozmowy z bliskimi, zamiast sprawdzania w mediach społecznościowych, co u nich słychać. To także wybieranie świadomie rzeczy dobrej jakości – tego, co jest Ci naprawdę potrzebne i co zostało wyprodukowane w etyczny i ekologiczny sposób. Slow life to również troska o siebie, o bliskich, o środowisko i wspieranie lokalnych biznesów. To także realizowanie swoich pasji i znajdowanie czasu na wartościowy odpoczynek – najlepiej wśród natury i z dala od ekranu.
Zasady slow life
Bądź tu i teraz. Jeśli jesteś na wakacjach, nie myśl o pracy. Kiedy bawisz się z dzieckiem, nie zaglądaj jednocześnie do telefonu. Jedz z uwagą przy stole, a nie przy komputerze z dziesiątkami otwartych okienek.
Stawiaj na jakość, nie na ilość. Wybieraj zdrowe jedzenie, dokładne realizowanie zadań, kupowanie produktów dobrej jakości, które przetrwają długi czas. Wybieraj krótsze, ale bardziej wartościowe kontakty z ludźmi (spotkania na żywo, rozmowy telefoniczne) zamiast spędzać cały dzień w mediach społecznościowych.
Świadomie wybieraj, co dla Ciebie jest ważne. Nie kieruj się modami, promocjami, opinią koleżanki czy reklamą. Zdefiniuj swoje wartości – niech to one będą Twoim drogowskazem.
Troska o siebie. Stawianie zdrowych granic, codzienny ruch, zdrowe odżywianie, badania profiaktyczne, wysypianie się i wypoczynek – to też elementy slow life. Twoje zdrowie i dobre samopoczucie powinny być dla Ciebie ważne, jeśli nie najważniejsze.
Celebrowanie i docenianie. Slow life to cieszenie się chwilą, docenianie drobnych przyjemności i ulotnych momentów oraz wdzięczność i zadowolenie z tego, co się aktualnie ma i posiada.
Powoli, ale do przodu. Życie w duchu slow life to także brak łapczywości i oczekiwania. To uwolnienie i odpuszczenie nadmiernych ambicji. To wybór lżejszego życia, zamiast pełnego obowiązków i przepracowania.
Jak zaproszam filozofię slow life do swojego życia?
Powoli i stopniowo. Uwielbiam metodę kaizen, która mówi o tym, aby zacząć od najmniejszego kroku. Wdrażam więc „slow life” drobnymi kroczkami.
Dobrze zaczynam dzień. Kiedyś od razu po wstaniu z łóżka zaczynałam bieg i kołowrotek obowiazków, spraw, telefonów. Teraz poświęcam pierwszą godzinę dnia na wyciszenie i medytację. Praktykuję rytuały tybetańskie, które dodają mi energii i harmonizują ducha, ciało i umysł, medytuję, wizualizuję, robię praktyki oddechowe oraz ustalam intencję dnia. Taki START daje mi większa koncentrację na tym czego ja chcę potrzebuję (a nie na tym czego potrzebuje ode mnie świat).
Odpuszczam. Przede wszystkim wewnętrzną presję i nadmierną ambicję. Zauważyłam, niestety po wielu latach, iż ambicja owszem, nakręca gospodarkę i konsumpcjonizm, ale niestety ma bardzo destrukcyjny wpływ na nasze zdrowie, dobrostan i samopoczucie. Po prostu się zajeżdzamy. Nie dajemy odpocząć swojemu ciało, umysłowi, nie dajemy ukojenia swojej duszy. Odpuszczam więc wszystkie „MUSZĘ”. Nie muszę, ale CHCĘ. A jeśli nie chcę to nie robię.
Eliminuję multitasking. Staram się robić jedną rzecz na raz. Kiedyś moja „to do lista” nigdy się nie kończyła. Jak wykreślałam jedną rzecz tow jej miejsce pojawiały się 2 kolejne. I tak codziennie. Teraz planuę jedno głównie „zadanie dnia” i staram się je wykonać jak najlepiej i jak najszybciej. Zauważyłam, że zdecydowanie szybciej mi idzie, jak nie przeskakuję z zadania na zadanie i nie tracę energii na przestawianie się. To dlatego czasem wyłączam telefon, aby spokojnie dokończyć jakiś „task”. Poza pracą także staram się stosować single-tasking. Nie jest to łatwe, ale doskonalę się:)
Koncentruję się na Tu i teraz. Uwielbiam Mindfulness i staram się żyć w zgodzie z chwilą obecną. Kiedy wprowadziłam mindfullness do swojego życia zauważyłam, że pojawiło się w nim więcej lekkości i swobody. Stałam się bardziej spokojna. Choas w głowie zmniejszył się. Spokój wewnętrzny to chyba największa korzyść z Mindfullness.
Prowadzę biznes w duchu slow. Uwielbiam to co robię. Prowadze projekt, który jest w 100% zgodny z moimi trzema głównymi wartościami (1. Zdrowie 2. Dobrostan 3. Rozwój) i jestem bardzo wdzięczna, że mogę robić to co kocham. Mogę pomagać ludziom w tym, aby ich jakośc życia byłą lepsza, a firmom pomagać w tym, aby dbać o dobrostan i mental healh pracowników. Jest jeszcze czas pracy. Kiedyś pracowałam za długo i za ciężko. Teraz pracuję mniej, ale bardziej wydajnie (bez rozpraszaczy). Nie „siedzę na mailu” i nie wyczekuję komentarzy w social mediach. Używam tych narzędzi na własnych zasadach. Dbam przy okazji o swoje ciało. Funduję mu regularną regenerację i różne mikroaktywności w ciągu dnia. Dbam o swój kręgosłup i oczy.
Jem zdrowiej i mniej. Nie wiem dlaczego, ale kiedyś strasznie się przejadałam. Myslę, że wiele osób ma teraz z tym problem. W momencie, kiedy dotarło do mnie, iż czuję się po prostu źle jak za dużo zjem to przestałam jeść duże ilości. Jem wtedy kiedy jestem głodna i najczęściej małe porcje. Staram się jeść zdrowo, zgodnie z sezonowością. Nie zawsze wychodzi, ale jestem w procesie:)
Czasem robię strajk włoski albo całkowite odcięcie. Kiedy czuję, że świat wokół mnie przyspiesza przechodzę w strajk włoski i robię wszystko wooolnooo. Jeśli czuję dużą presję z zewnątrz lub też natłok informacji to wyłączam się. Wyciszam lub wyłączam telefon, odcinam się od mediów. Udaję się do swojego wewnętrznego sanktuarium i spędzam czas w ciszy. Po takiej regeneracji mogę powrócić do świata na własnych zasadach.
Najciekawsze odłamy slow life – co Cię zainspiruje?
Slow life ma obecnie wiele odłamów, które doczekały się własnych nazw. Opowiem Ci o kilku ciekawych:
Slow travel – Z turysty odhaczającego kolejne „obowiązkowe” zabytki i punkty widokowe zamieniasz się w podróżnika zwiedzającego obce miejsca w swoim tempie, delektując się lokalnymi smakami, mało uczęszczanymi szlakami i nawiązując kontakt z autochonami.
Slow food, czyli jedzenie zdrowych potraw z niskoprzetworzonych składników. Dużo domowego i zdrowego jedzenia, planowanie posiłków na kilka dni do przodu, świadome zakupy z uwagą na skład produktów.
Slow cosmetics, czyli kupowanie tylko tego, co niezbędne, ekologiczne i nietestowane na zwierzętach. Ciekawy jest nurt #panning, czyli dążenie do tego, by zużyć kosmetyki do końca zanim kupi się nowe.
Slow fashion, podobne do slow cosmetics – ubrania wyprodukowane lokalnie, dobrej jakości, składające się w przemyślane zestawy. Mniej ubrań, za to dobrej jakości i pasujących do siebie, to mniej "nie mam w co się ubrać".
Slow business – praca w zgodzie ze sobą, we własnym tempie, bez skupienia na robieniu gigantycznej kariery kosztem własnych potrzeb i wartości.
Slow parenting – zapewnienie dziecku radosnego dzieciństwa bez wyścigu szczurów, przeładowanego grafiku zajęć dodatkowych i ciągłych porównań z innymi.
Slow life to prawdziwe wyzwanie w dzisiejszym, zabieganym i pędzącym na łeb na szyję świecie. Ten wirujący świat sprawił jednak, iż zatęskniliśmy do prostoty, WOLNOści, zatrzymania.
A Ty jak zaczniesz swoje życie zmieniać w bardziej slow? Może to będzie cieszenie się poranną kawą? Albo zakupy w duchu fair trade i less waste? Lub zaczniesz codziennie medytować i chodzić na spacery? Pamiętaj, że nie musisz być slow na siłę, nie musisz robić czegoś, czego nie czujesz. To zaprzeczenie tej idei. Slow life powinno być Twoje, powinno sprawiać, że bardziej cieszysz się życiem i jesteś z niego – i siebie samej – bardziej zadowolona. I wiedz, że absolutnie nic się nie stanie, jeśli od czasu do czasu zamówisz pizzę. Ja też ją kocham!
0 komentarzy